MYSIA UTOPIA, SPOŁECZNA ILUZJA

Eksperyment Calhouna, przeprowadzony był w latach 1968 - 1974, i miał na celu zbadanie zachowań myszy w utopijnym, idealnym, pozbawionym naturalnych wrogów środowisku, z nieograniczonym dostępem do jedzenia, wody, i wszelkich mysich wygód.
Wynik tego doświadczenia okazał się bardzo zaskakujący, jeśli nie przewrotowy, w zrozumieniu zachowań nie tylko myszy, ale i ludzi. Okazało się bowiem, że że "instynkty i przyzwyczajenia badanych zwierząt ulec mogą drastycznym zmianom pod wpływem czynników takich jak dostępność pożywienia, obecność zagrożeń, czy wreszcie wielkość powierzchni gotowej do zamieszkania. (..) Populacja, która ma zapewnione wszystko czego tylko może potrzebować, gdy pozbawiona jest wszelkich trosk i zagrożeń, nieuchronnie zmierza do degeneracji, rozpadu więzi społecznych, aż wreszcie wymarcia." Jak czytamy w 'Magnifier. pl' na temat końcowych etapów eksperymentu:
"Umiejętność obrony własnego terytorium zaczęła stopniowo zanikać u samców – tę rolę przejmowały samice, (...) Przemoc stała się powszechna, a niekiedy kierowana była także przeciwko własnym młodym, które wyrzucano z gniazd tuż po urodzeniu. Samce przestały zabiegać o samice, zaczęły natomiast wzajemnie się atakować, wykształciły się również zachowania homoseksualne -bierne samce wykorzystywane były przez samców dominujących. Instynkt macierzyński uległ stopniowemu zanikowi, pod koniec etapu niemalże całe potomstwo wyrzucane było z gniazd i zaczynało życie bez wyuczonych zachowań emocjonalnych oraz społecznych. Ilość zapłodnień stale spadała, a samice wykształciły nawet coś na wzór naturalnej antykoncepcji – wchłanianie płodów.
W ostatnim etapie eksperymentu wzrost populacji uległ zakończeniu. Pojawili się tzw. piękni, czyli męskie odpowiedniki samic. Nie wykazywały one zainteresowania płcią przeciwną, nie brały udziału w konfliktach i walkach, a jedynym ich zajęciem było spanie, picie i jedzenie. Dbały przy tym o swój wygląd poprzez dokładne czyszczenie futerek. Zdolność do reprodukcji została niemalże całkowicie utracona, samice bardzo rzadko zachodziły w ciąże, z których jedynie nieliczne potomstwo miało szanse przeżyć. W 600 dniu doświadczenia nastąpiło ostatnie żywe urodzenie, a w dniu 920 miała miejsce ostatnia kopulacja. Od tego czasu ilość mieszkańców utopii zaczęła drastycznie spadać w miarę umierania kolejnych osobników. Ostatnia generacja myszy zajmowała się już wyłącznie piciem, jedzeniem, spaniem i dbaniem o siebie, co powodowało, że wyglądały one na bardzo ładne i zadbane. Umiejętność radzenia sobie z nietypowymi bodźcami w zupełności zanikła. Ostatnie żywe osobniki opisywano jako bardzo głupie. Śmierć ostatniej myszy miała miejsce w 1588 dniu, co ostatecznie zakończyło eksperyment Calhouna."
Co ciekawe, doświadczenie to było w późniejszych latach kilkukrotnie powtarzane, dając przy tym zawsze ten sam wynik.

Eksperymenty takie jak ten, nie pozostają jedynie ciekawostką związaną z życiem zwierząt. Cała nauka z nich płynąca jest skrupulatnie notowana i testowana w socjotechnikach stosowanych na społeczeństwie ludzkim.
Oficjalne źródła informują nas, że celem eksperymentu na myszach było odniesienie się do zagrożeń związanych z przeludnieniem na świecie. O ile ludzie to nie myszy, a problem mysi bardziej związany był z dużym przyrostem liczebnym przy zerowym stresie związanym z walką o przetrwanie, to jednak ciężko nie dostrzec przynajmniej częściowej analogii w zakresie transformacji naszych zachowań społecznych, pod wpływem agresywnej ekspansji koncernów, które wychowały już całe pokolenie ludzkości, wpychając nas w styl życia, i nawyki, będące w sprzeczności z naturalnymi instynktami. Trudno nie zauważyć odwrócenia hierarchii wartości na skutek działań korporacji technologicznych i medialnych, które w towarzystwie oręża marketingowego, narzędzi oddziaływania na świadomość i podświadomość, codziennie, od wielu lat, dbają o to, aby skupiać naszą uwagę na rzeszy absurdalnych problemów, i skłaniać nas do zachowań, które bez stosowania nachalnych metod perswazji, nigdy nie przyszłyby nam do głowy, i, które, w dłuższej perspektywie niszczą relacje międzyludzkie, tym samym degenerując całe społeczeństwo. Koncerny, we współpracy z finansową oligarchią, wpędziły ludzkość w galopujący konsumpcjonizm, i przekierowaly uwagę społeczeństw na sprawy nieistotne z punktu widzenia istoty życia. To korporacje, z pomocą mediów, kształtują wizerunek człowieka, za którym on podąża, i określają mu cele, które ten przyjmują za własne.
Nastąpiła eskalacja zaufania do systemu, koncentracja na wygodach, i abstrakcyjnych ideologiach, co doprowadziło do uśpienia czujności i zaburzenia instynktu samozachowawczego. Zwłaszcza w ostatnich miesiącach, można odnieść wrażenie, że społeczeństwo, uzależnione od nieistniejącego w takiej skali w naturze poczucia bezpieczeństwa i komfortu, przy nadpodaży absolutnie wszystkiego co da się kupić, postrzega to jako stały, niezmienny, i naturalny element rzeczywistości, który został stworzony przez system dla dobra obywatela, i będzie tak trwał na wieki. Wyrobione w ten sposób nawyki są wartością nadrzędną, której należy bronić nawet za cenę utraty wolności osobistej, tudzież zdrowia lub życia, bo w ferworze walki o ratowanie swoich wygód i przyzwyczajeń, ludzie nie dostrzegają w działaniu otoczenia niczego, co mogłoby zagrozić istnieniu ich samych, lub w ciągłości istnienia należnego im dobrobytu. To daje koncernom nieograniczoną władzę nad ludzką psychiką, i możliwość kreowania rzeczywistości, która nas otacza, w sposób nie tyle niedostrzeżony przez większość, co podświadomie aprobowany, a nawet pożądany przez znaczną część społeczeństwa.
Rozpieszczają nas tym, co ładne i wygodne, karmią tym, co dla nas 'dobre', czasami nawet dają coś za darmo.. Nic nie jest 'za darmo'..
Koncern rzuca hasło, system rzuca masom kiełbasę, a ludzie biegną na oślep, czasami i na własną zgubę, byle z prądem. Podjęcie próby wysiłku myślenia żeby zrozumieć związki przyczynowo - skutkowe tego co się dzieje, a nie daj Boże, podważenie racji stanu, wykracza przecież poza granice osobistego komfortu, i poza akceptowalne zachowanie nowoczesnego człowieka XXI wieku, który na fali podążania za sukcesem, traktuje koncernową propagandę jak zbawienie ludzkości.
Można mieć tylko nadzieję, że pomimo okoliczności, nasz instynkt przetrwania, umiejętność logicznego myślenia i rozpoznawania prawdziwych zagrożeń, okażą się silniejsze niż przywiązanie do utartych schematów i strefy komfortu, i, że nie skończymy podobnie, jak myszy Calhouna..

image