Od kilku miesięcy szereg mediów informuje o agencjach towarzyskich, które na Podkarpaciu prowadziło dwóch braci z Ukrainy Jewgienij i Aleksiej Rysiczowie. Były oficer Centralnego Biura Antykorupcyjnego Wojciech J. twierdził, że Ukraińcy nagrywali w agencji towarzyskiej ważnych polityków i urzędników uprawiających seks z prostytutkami. Nagrania miały zostać zdeponowane na Ukrainie, jest ich podobno aż 4 tysiące. W prasie pojawiały się spekulacje, że taśmy są w rękach ukraińskich specsłużb i mogą być wykorzystywane do szantażowania polityków uwikłanych w aferę. We wrześniu br. dziennik „Rzeczpospolita” dotarł do zeznań braci, którzy potwierdzili, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy interesowała się ich działalnością a także ewentualnymi nagraniami. Onet rozwinął ten wątek w dzisiejszym artykule.
Zobacz także:
Za rządów PiS Polacy stracili 8 mld złotych przez mafię lekową?
Gigantyczna afera w ARiMR? Szokująca taśma Ardanowskiego może pogrążyć PiS przed wyborami! [AUDIO]
Morawiecki może już pakować walizki! Wyciekło nagranie, które masakruje jego karierę [NAGRANIE]
Pigułka gwałtu, czyli zabawa ze smutnym finałem
Według Onetu do pierwszego kontaktu Rysiczów z ukraińskimi służbami doszło na przełomie XX i XXI wieku, gdy bracia odwiedzali swoje rodzinne miasto – Chmielnicki. Ukraińcy mieli wówczas odmówić współpracy z SBU. Bracia wciąż byli jednak obiektem zainteresowania ukraińskich specsłużb, które w następnych latach wypytywały ich znajomych o częstotliwość ich przyjazdów na Ukrainę oraz o to, czy posiadają jakieś pendrive’y lub płyty CD. Jeden ze współpracowników braci był w 2007 roku wypytywany przez SBU, czy Rysiczom wiadomo coś na temat amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce. Na przesłuchania do SBU były też wzywane prostytutki wracające na Ukrainę. Zaniepokojeni bracia skontaktowali się z SBU poprzez swojego pracownika o imieniu Rusłan, który twierdził, że ma na Ukrainie odpowiednie „kontakty”. Ten wrócił z informacją, że SBU ma na nich poważne „haki” i powinni pójść z nią na współpracę.
Według Onetu bracia przekazali później ABW taśmę z nagraniem rozmowy z Rusłanem, w której odmówili współpracy z SBU obawiając się, że w Polsce dostaną za to „po 25 lat”. Musieli jednak płacić haracz. Z ich zeznań wynika, że w latach 2007-2011 poprzez Rusłana zapłacili oficerom SBU 172 tys. dolarów i 85 tys. euro. Odbiorcą pieniędzy miał być Igor, według ustaleń krakowskiej prokuratury – bliski współpracownik ówczesnego szefa SBU Wałerija Choroszkowskiego.
Onet określił Choroszkowskiego jako osobę prorosyjską a kierowaną przez niego SBU jako „faktycznie kontrolowaną przez Rosjan”. W związku z tym portal wyraził przypuszczenie, że sekstaśmy z agencji braci Rysiczów, o ile rzeczywiście istnieją, znajdują się teraz w rękach rosyjskich służb. Należy przy tym zauważyć, że Choroszkowski był szefem SBU od 2010 roku a bezpośrednio przed nim funkcję tę pełnił „prozachodni” Wałentyn Naływajczenko.
Gdy bracia zorientowali się, że SBU nie da im spokoju, złożyli w 2011 roku zawiadomienie do prokuratury. Zeznali wówczas w ABW, że SBU interesowała się ich działalnością, ponieważ ich klientelę stanowili przedstawiciele świata polityki i biznesu. Chodziło rzekomo o informacje wyjawiane przez gości pod wpływem alkoholu.
Według Onetu bracia zaprzeczają, że w ich lokalach kogokolwiek nagrywano. Przeczą temu zeznania Dawida Kosteckiego z 2012 roku (bokser prowadził konkurencyjną agencję towarzyską) a także wspomniane zeznania Wojciecha J. Kostecki zeznawał, że „jest przekonany”, że podsłuchy i monitoring znajdowały się w lokalu, w którym klientów przyjmowała niejaka Paula. Miała ona zbierać informacje dla Daniela Ś. – szefa wydziału gospodarczego rzeszowskiego CBŚ, który według Onetu miał chronić interesy braci Rysicz.
Doniesienie braci o propozycji SBU zostało przez prokuraturę… umorzone. W uzasadnieniu umorzenia znalazło się m.n. stwierdzenie, że SBU nie mogła werbować braci, ponieważ nie zajmuje się wywiadem i jej kompetencje są ograniczone do terytorium Ukrainy.
Źródło: Kresy.pl / onet.pl https://kresy.pl/wydarzenia/polska/ukrainskie-specsluzby-zamieszane-w-seksafere-na-podkarpaciu-onet-ujawnia-kolejne-szczegoly