"Byłam kochanką". Trzy kobiety, trzy postawy

Comments · 6215 Views

Są kochankami i doskonale o tym wiedzą. "Czułam się jak jadowity wąż" – mówi Agata, która miała romans ze swoim nauczycielem. – "Nie przeszkadzało mi, że byłam tą drugą" – tłumaczy Justyna.

Byłam kochanką, sięgnęłam dna

O tym, jak czuje się kobieta, która w miłosnym trójkącie odgrywa rolę "tej drugiej", doskonale wie Agata. Gdy wchodziła w związek z Piotrem, jej nauczycielem, wiedziała, że ma narzeczoną. Mimo wszystko zdecydowała się na regularne spotkania z nim. – Musiałam mu się spodobać, najzwyczajniej w świecie dał mi swój numer, który wzięłam, gdybym miała pytania co do zajęć. Parę dni później widział mnie w towarzystwie mojego przyjaciela. Wtedy napisał mi, że jest o mnie zazdrosny – wspomina kobieta. To właśnie zazdrość Piotra tak bardzo spodobała się młodej dziewczynie. – Tą jedną wiadomością sprawił, że zaczęłam w to brnąć. Chyba tylko po to, żeby "należeć" do kogoś, czuć, że wzbudzam zainteresowanie – wyznaje.

Para zaczęła się regularnie spotykać. Gdy narzeczona Piotra spędzała czas w domu, ten spotykał się potajemnie ze swoja uczennicą. – Głównie jeździliśmy samochodem, widywaliśmy się w różnych miejscach oddalonych od miasta. Często to były też pomniejsze knajpki w miejscowościach położonych około 30 km od naszej. Oczywiście wszystko tak, żeby nikt nas nie widział – opisuje Agata. Na takich schadzkach nie miało się jednak skończyć. Mężczyzna wielokrotnie przekonywał ją, że odejdzie od swojej wieloletniej partnerki i w pełni odda się związkowi z dużo młodszą dziewczyną.

Taka relacja nie była jednak łatwa dla Agaty, która poza pożądaniem i fascynacją, czuła też ciągłe wyrzuty sumienia. – Im dalej brnęłam w tę relację, zauroczona starszym, doświadczonym facetem, tym gorzej czułam się jako człowiek i kobieta, która świadomie powoduje cierpienie jego narzeczonej – mówi szczerze. Jak przyznaje, doskonale pamięta chwile, w których podróżowała ze swoim kochankiem, a jego telefon wciąż dzwonił. Oczywiście skontaktować chciała się z nim jego narzeczona. – Odebrał go, gdy jechał ze mną samochodem. Jego kobieta zapytała go, czemu jest taki zadowolony, a on spojrzał na mnie i odpowiedział "a nic, jakoś tak". Poczułam się, jakbym sięgnęła dna – wspomina Agata.

Byłam kochanką i czułam adrenalinę

Justyna również spotykała się z mężczyzną, który był w stałym związku. – Wyglądało to tak, że zerwałam z chłopakiem, całkowicie odcięłam się od niego. Po jakimś czasie spotkaliśmy się przypadkowo i sentyment wrócił. Zaczęliśmy się spotykać, ale początkowo to była typowo koleżeńska relacja, bo on był już wtedy w nowym związku – tłumaczy.

Neutralność tej znajomości skończyła się jednak w momencie, gdy mężczyzna zaczął wypisywać do Justyny dwuznaczne wiadomości. – Zdziwiłam się, bo jednak miał kogoś. Zarówno ona, jak i on upubliczniali swój związek, nie wstydzili się go. Myślałam, że on traktuje ją poważnie. Ale zaczął mi pisać, jakie mam cudne ciało – mówi.

Na internetowych wiadomościach jednak się nie skończyło, ponieważ byli partnerzy zaczęli coraz częściej spotykać się. – Okłamywał swoją nową partnerkę. Mówił jej, że jedzie na imprezę z kolegami, a jechał do mnie. Często wybierał mnie zamiast niej. Były nawet takie sytuacje, że spotykał się ze mną w wiadomym celu, po czym jechał do niej, a ja potem widziałam, że dodają wspólne zdjęcia w social mediach – wspomina.

Justyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, w jakiej jest relacji, a ze względu na to, że nie brakuje jej temperamentu, zapytała wprost swojego kochanka o to, jak to jest dopuszczać się zdrady. – On powiedział, że nie mam w ogóle wymawiać tego słowa przy nim, że nie chce o tym słyszeć – mówi, a następnie dodaje. – Mi nie przeszkadzało, że byłam tą drugą, bo nie oczekiwałam bycia tą pierwszą. Wiem, że teraz on i jego dziewczyna dobrze się dogadują, a ich miłość kwitnie– kończy.

Kochanek i toksyczna znajomość

– Gdy poznaliśmy się z Danielem, nie wiedziałam od razu, że ma dziewczynę, bo był tylko moim kolegą, ale później jakoś samo wyszło, że ma partnerkę, a ja zaczęłam czuć do niego mocny pociąg seksualny – wspomina początki swojej wieloletniej znajomości Edyta.

Z czasem koleżeńska relacja zaczęła przeradzać się w regularny romans. – Wtedy nie przeszkadzało mi w ogóle, że on ma dziewczynę. Nie znałam jej i nie obchodziło mnie, co mogłaby poczuć, gdyby się dowiedziała. Nie myślałam nawet, że kiedykolwiek się dowie. Patrzyłam na to tak, że to on będzie musiał z tym żyć, nie ja, bo ja byłam singielką – mówi.

Daniel sam postawił zerwać ze swoją dziewczyną, ale nie oznaczało to szczęśliwego zakończenia dla Edyty. – Zaczęliśmy się regularnie spotykać, ale nagle kontakt się urwał, on wrócił do niej, a po pewnym czasie… znowu zaczęłyśmy się widywać, oczywiście bez jej wiedzy. To było jak mantra – opowiada Justyna.

– Oni potem wyjechali razem za granicę, a my wtedy uświadomiliśmy sobie, że czujemy do siebie coś dużo więcej niż pociąg seksualny – wspomina. To jednak wciąż nie był moment, w którym Edyta mogła odetchnąć z ulgą. – Bo owszem, byliśmy razem, ale on zaczął wtedy spotykać się ze swoją byłą partnerką, i teraz to ona była kochanką – przyznaje Justyna. Jak mówi kobieta, taki miłosny trójkąt trwał wiele lat. – Był u mnie, ale pisał z nią, spotykali się. Dopiero gdy powiedziałam, że nie widzę tego, że kolejny raz jestem kochanką, powiedział, że zerwie z partnerką. Ale tacy ludzie się nie zmieniają. Mimo że zawsze wracał do mnie i mówił, że kocha, cały czas czułam się jak "ta druga" – mówi.

Jestem kochanką – (nie)szczęśliwe zakończenie

Agata zaraz po sytuacji w samochodzie postanowiła zakończyć potajemny związek. – On wracał do domu i do narzeczonej, funkcjonowali jako para, szykowali się do ślubu, a ja byłam tam gdzieś ukryta pomiędzy nimi jak jadowity wąż, powoli zatruwając ich związek – opowiada. Podejrzewa, że mogła nie być jedną kochanką swojego nauczyciela. – Skoro tak łatwo przyszło mu podrywanie mnie, to pewnie takich jak ja było więcej – mówi. – To wszystko bardzo negatywnie na mnie wpłynęło. Straciłam na długi czas szacunek do samej siebie. Dojście do osiągnięcia spokoju z samą sobą zajęło mi prawie pół roku. Nigdy nie warto – przestrzega.

Zupełnie inne podejście do bycia kochanką miała Justyna. Jak twierdzi, emocjonalna i potajemna relacja bardzo jej się podobała. – Podskoczyła mi przez to samoocena. Poczucie wyższości, spowodowane tym, że on woli mnie, to mnie jakoś uskrzydlało. Czułam też taką adrenalinę. Przykładowo myślałam o tym, czy jego dziewczyna zorientuje się, być może poczuje zapach perfum – tłumaczy, a na koniec dodaje. – Według mnie, jeśli się kogoś kocha, to się go nie zdradza. Ale życzę mu wszystkiego, co najlepsze – kończy.

Edycie udało się wydostać z miłosnego trójkąta dopiero wtedy, gdy zdecydowała się na przeprowadzkę. – Ciągnęło się to między nami 5 lat to wszystko i odpuściłam dopiero wtedy, gdy wyjechałam za granicę. Pewnie gdybym została, dalej czułabym się jak taka "bezpieczna przystań", do której on może wrócić, bo wie, że mu wybaczę.

Źródło: https://kobieta.wp.pl/bylam-kochanka-trzy-kobiety-trzy-postawy-6429046713673857a

Comments